Witam, zawitałam na to forum, bo szukam pomocy. Dodam, że mam brata hydraulika, ale nie jest mi w stanie pomóc. Ale od początku. 10 lat temu wybudowaliśmy dom. Firma dostarczała nam piec tzw smieciuch, kominek z plaszczem, bojler, naczynie na poddaszu, grzejniki i wszystko podlaczyla. Dzialalo ok. Ok rok temu wymieniliśmy pompe wody, zlikwidowaliśmy grzejnik w kuchni, dołożyliśmy jeden w garderobie. Ale do rzeczy. Ok miesiąc temu brat wymieniał mi zawory w kotłowni (trochę ciekły), które trzeba przełączyć jak chce palić w kominku. Zawory ciekną dalej, a powstał problem ( nie wiem czy brat nie pokręcił nam przy zaworach w bojlerze). W tzw międzyczasie przez pomyłkę paląc w piecu nie włączyłam zasilania do akumulatora i temperatura wzrosła na piecu do 95 stopni. Mąż z bratem próbowali odpowietrzyć instalacje, sprawdzali wszystko. Ogółem jest taki problem, że paląc w piecu drzewem nie mogę dołożyć więcej niż 1, 2 kawałki bo zaraz rośnie temperatura, grzejniki przestają grzac. Dziś również doprowadziłam do takiej sytuacji i nie wiem co robić. Wszystko poprawnie podłączone, Przy temperaturze 80 stopni wyjęłam z pieca pałace kawałki drzewa ale temperatura wciąż rosła a grzejniki nie grzeją. Dodam jeszcze że to samo miało miejsce jak mąż palił w kominku i piecu. Nie znam się na technice grzewczej, ale wiem że nie mamy systemu grawitacyjnego. Czy ktoś może wie w czym tkwi problem? 10 lat było ok i nagle nie można normalnie dołożyć do pieca tylko patrzeć ciągle czy temperatura nie rośnie i trzymać 45 maks 55 stopni na piecu. Proszę o pomoc i rady:(
Strona 1 z 1